W „Inwokacji” do „Pana Tadeusza” Adam Mickiewicz umieścił fragment, który do dziś budzi spory wśród historyków literatury. Wieszcz napisał co następuje:
Tymczasem, przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała (…).
Do dziś nie ustalono, czym właściwie jest (czy też był) ów mityczny świerzop. Według różnych teorii, pod nazwą tą miały się kryć: rzodkiew świrzepa, gorczyca polna, jeden z dziko rosnących gatunków koniczyny, glika (roślina z rodziny berberysowatych), a nawet rzepak.
Wypowiadali się na ten temat m.in.: Konrad Górski, Stanisław Pigoń, Jerzy Nowak, a także Konstanty Ildefons Gałczyński, który w 1934 r. uznał się nawet za „ofiarę świerzopa”:
Jest w I Księdze „Pana Tadeusza”
taki ustęp, panie doktorze:
„Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała…”
I właśnie przez ten świerzop neurastenia cała…
O Boże, Boże…
Wydawałoby się, że tego typu problemy są właściwe poetom, pięknoduchom, osobnikom bujającym w obłokach. Ludzi twardo stąpających po ziemi – a do takich należy uznać urzędników Ministerstwa Finansów oraz Krajowej Administracji Skarbowej, nie podejrzewalibyśmy raczej o chęć dorównania Wieszczowi w tworzeniu zagadek, którymi pasjonować się będą kolejne pokolenia. A jednak… okazuje się, że polska nomenklatura celna stworzyła swojego własnego „świerzopa” – tajemniczy byt o brzmiącej z francuska nazwie „fosneaux”.
W POSZUKIWANIU FOSNEAUX…
Jeśli wpiszemy w wyszukiwarkę Google słowo „fosneaux”, otrzymamy zaledwie dwa wyniki wyszukiwania, z czego jeden odsyła nas do strony, na której znajdziemy również słowa: „fosneauy, fosneauz, fosneau0, fosneau1, fosneau2, fosneau3, fosneau4, fosneau5, fosneau6, fosneau7, fosneau8, fosneau9, fosneava, fosneavb”, co oczywiście daje do myślenia, zaś drugi wynik odnosi nas do polskiej wersji unijnej taryfy celnej, dostępnej pod adresem: https://ext-isztar4.mf.gov.pl/taryfa_celna/. W wyszukiwarce Isztar, pod kodem 9919 00 00 10*, w rubryce „opis” znajdziemy intrygujący nas wyraz:
9919 00 00 10
– – Fosneaux i majątek ruchomy gospodarstwa domowego należący do osoby przenoszącej swoje miejsce zamieszkania w związku z zawarciem przez nią związku małżeńskiego.
Słowo „fosneaux” może i brzmi z francuska, ale słowniki tego języka nie odnotowują jego istnienia. Również inne języki europejskie zdają się nie posiadać go w swoich zasobach.
Skąd zatem wzięło się słowo „fosneaux” w polskiej wersji unijnej taryfy celnej i co oznacza ?
Zdecydowanie łatwiej odpowiedzieć nam na drugie pytanie. Kod 9919 00 00 10 istniał bowiem we wcześniejszych wersjach taryfy celnej i posiadał wówczas bardziej zrozumiały opis: „Wyprawa ślubna i majątek ruchomy gospodarstwa domowego należące do osoby przenoszącej swoje miejsce zamieszkania w związku z zawarciem przez nią związku małżeńskiego”.
Porównanie obu zapisów daje nam niemal 100% pewności, że „fosneaux” ma w tym kontekście znaczyć to samo co „wyprawa ślubna”. Skąd jednak to dziwaczne i niespotykane w żadnym języku świata określenie ?
W tym momencie wkraczamy na śliski grunt badania mrocznych zakamarków duszy ludzkiej. Nie możemy wyrokować z całkowitym przekonaniem, że było tak, a nie inaczej, ale pewne symptomy zdają się świadczyć, jak to z „fosneaux” było…
Przede wszystkim, rzućmy okiem na opisy tego samego kodu taryfy celnej w innych językach. W wersji angielskiej będzie to: „Trousseaux and household effects belonging to a person transferring his or her normal place of residence on the occasion of his or her marriage”, zaś po francusku: “Trousseaux et objets mobiliers appartenant à une personne qui transfère sa résidence normale à l’occasion de son mariage”. Jak widzimy, w tłumaczeniu na polski “trousseaux” jakimś dziwnym zrządzeniem losu przekształciło się w „fosneaux”. Może to kot wskoczył na klawiaturę w trakcie wykonywania skomplikowanego manewru „Ctrl + c” – „Ctrl + v” ? A może kawa wylana na klawisze spowodowała małe zwarcie, w trakcie którego literki po przeskakiwały w niekontrolowany sposób ? W taki czy inny sposób doszło do przekręcenia oryginalnego słowa, które następnie, już w „zupgradowanej” wersji trafiło do maszynki translatora Google, którym zapewne posługiwał się najęty tłumacz. Translator, jak to translator – kiedy natrafił na słowo, które nie dało się zidentyfikować, uznał je za nazwę własną i przekopiował jego brzmienie 1 do 1. Następnie owe zadziwiające tłumaczenie, którego nikt nie sprawdził ani nie zweryfikował (bo po co), trafiło do oficjalnej wyszukiwarki Isztar.
I tak narodziło się nowe polskie słowo: „fosneaux”…
ŚMIESZNE I STRASZNE…
Umieszczenie w oficjalnej wyszukiwarce kodów celnych określenia, które do niczego się nie odnosi, jest przykładem metody „ignotum per ignotum”: pod pozycją 9919 00 00 10 należy taryfikować „fosneaux”, ale nikt za cholerę nie wie, czym jest owo „fosneaux”.
Wyobrażam sobie teraz miny zdegustowanych czytelników, którzy machają ręką, mówiąc coś w rodzaju „Co wy mi tu pieprzycie o jakimś fosneaux… Nie macie większych problemów ?”.
No cóż, może to i drobiazg, ale nie odosobniony. Większość aktów prawnych z zakresu prawa celnego jest tak przetłumaczona na polski, że gros przepisów można czytać od lewa do prawa, albo od prawa do lewa – są tak niezrozumiałe, że nie czyni to żadnej różnicy. Osoby, którym zależy na ustaleniu, co stanowi naprawdę odpowiedni przepis, zwykle sięgają po jego brzmienie w języku angielskim i stąd dopiero czerpią wiedzę. Sęk w tym, że wersją angielską nie można się podpierać w kontaktach z urzędami i sądami, może nam ona co najwyżej dostarczyć satysfakcji, że zrozumieliśmy coś, co wydawało się na pierwszy rzut oka równie zrozumiałe jak etruskie inskrypcje sprzed trzech tysięcy lat.
Zastanówmy się zatem, opierając się na kazusie „fosneaux” – jeśli taką mamy w Polsce jakość tłumaczeń aktów prawnych z ich oryginalnych wersji, to czego możemy się spodziewać po działaniach organów, które na tych przepisach opierają swoją działalność ? Na co możemy liczyć w sądach, które orzekają często o bardzo istotnych dla podatnika sprawach, czytając owe nieudolne tłumaczenia, bazujące w 99% na translatorze Google, które znajdują w oficjalnych publikacjach naszych organów administracji państwowej ?
Cyprian Kamil Norwid podkreślał, jak ważne jest, aby „odpowiednie dać rzeczy słowo”. Maksymę tę powinni sobie wziąć do serca nie tylko poeci, ale i urzędnicy państwowi – w interesie obywateli i swoim własnym.
* https://ext-isztar4.mf.gov.pl/taryfa_celna/Measure?cnCode=9919000010&country=&date=20221026&lang=PL&page=1
autor: Piotr Sienkiewicz, Dyrektor Zarządzający Rusak Business Services
Powyższy artykuł stanowi skrótowy i niepełny opis tematu.
Jeżeli interesuje Cię profesjonalne wsparcie merytoryczne w powyższym zakresie, skontaktuj się z naszymi specjalistami (csc@rusak.pl) .